Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Benjamin Paschalski w Tańcu
Benjamin Paschalski w Tańcu
W sztuce baletowej istnieją tytuły, inspirowane wielką literaturą, które doczekały się wielu interpretacji i opracowań. Do owych przykładów należy wiekopomne dzieło Lwa Tołstoja – Anna Karenina. W ostatnich kilkunastu latach miało miejsce wiele nowych produkcji, na które warto zwrócić uwagę. W Polsce w 2008 roku odbyła się premiera w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej w choreografii świetnego twórcy, choć przeszła ona bez większego echa, Alexeia Ratmansky’ego. Wykorzystał on muzykę Rodiona Szczedrina – kompozycji stworzonej dla żony Mai Plisieckiej, która przygotowała pierwszą inscenizację (1972) i kreowała w niej tytułową rolę na deskach Teatru Bolszoj w Moskwie. I ów podkład najczęściej jest wykorzystywany co przedstawił w Poznaniu w roku 2017 roku, ówczesny szef baletu, Tomasz Kajdański w chaotycznej i rozedrganej wersji autorskiej. Niezapomnianą pozostanie interpretacja Borisa Eifmana do kompozycji Piotra Czajkowskiego zrealizowana dla własnego zespołu baletowego w roku 2005. W Tallinie Marina Kesler wykorzystała muzykę Dmitrija Szostakowicza, która nadała nowe brzmienia klasycznej opowieści. Jedną z ostatnich premier była sofijska inscenizacja świetnego, urodzonego w Serbii, ale pracującego we wszystkich krajach bałkańskich, choreografa Leo Mujica. Zaczerpnął wątki muzyczne z utworów Piotra Czajkowskiego, a zjawiskową interpretatorką tytułowej roli stała się dyrektorka artystyczna zespołu baletowego stolicy Bułgarii Maria Petkova. Stworzył on opowieść w ujęciu retrospektywy, w dniu pogrzebu Anny, ukazując miłosny trójkąt z kobiecą pierwotną niewinnością miłości do degradującego obłędu i rozpaczy. W pamięci pozostanie scena samobójstwa bohaterki, która odchodzi jak umierający łabędź przygniatana spadającym reflektorem i mocą jego światła. Na tym tle szczególne miejsce, a kto wie czy nie najważniejsze, zajmuje praca Johna Neumeiera przygotowana pierwotnie – w roku 2017 – dla zespołu w Hamburgu, a obecnie prezentowana przez Das Stuttgarter Ballet. Miejsce szczególne, które od pokoleń kształci nie tylko rzesze zdolnych tancerzy, odwołując się do legendy Johna Cranko, ale także choreografów i szefów zespołów baletowych na całym świecie. Lokalizacja jest obowiązkowym punktem na mapie artystycznych podróży każdego fanatyka tańca.
Neumeier uwielbia klasykę literatury. Wielokrotnie do niej się odwołuje w swoich szczególnych seansach teatru tańca. Z jednej strony Tennessee Williams: Szklana menażeria i Tramwaj zwany pożądaniem, gdzie zniuansowane relacje międzyludzkie wydobywa na plan pierwszy, budując psychologiczne narracje, nieoczywiste stany i emocjonalne wzburzenia. Drugim polem zainteresowania pozostaje literatura rosyjska, oprócz wspomnianego Tołstoja, to także Aleksander Puszkin (Tatiana), Anton Czechow (Mewa), a także pisarze, którzy poświęcają karty swoich utworów relacjom dwojga ludzi rzuconych w świat społecznej egzystencji: Ferenc Molnar (Lilom), Alexandre Dumas (Dama Kameliowa) czy Tomasz Mann (Śmierć w Wenecji). To tylko drobna część z bogatego kalejdoskopu twórczości Neumeiera. Moje odczucia i ocena artysty zawsze porównują go z Krystianem Lupą, bowiem obaj uwielbiają uszczegóławiać historie, zagłębiać się w głębokie dno pychologii postaci, a także budować wątki poboczne, które kształtują wielkość i klasę widowiska. Obaj rzeźbią indywidualny rodzaj wypowiedzi scenicznej. Dla Neumeiera jest to teatr tańca pełen namiętności, wzruszeń, ale także kontrolowanego chaosu, który jest twórczym obrazem szaleństwa, rozpaczy czy też psychologicznego rozedrgania. To mistrzowskie rozumienie teatru w autorskiej kompozycji, gdzie twórca staje się kreatorem całego widowiska. Od koncepcji, poprzez scenografię do finalnego efektu scenicznego.
Anna Karenina jest zjawiskowym osiągnięciem, gdzie Neumeier włącza odbiorcę w wir nie tylko olśniewającej opowieści tanecznej, ale przeżywania historii nieszczęśliwej miłości. Choreograf uwspółcześnia akcję przenosząc ją do bieżących czasów rosyjskich metropolii: St. Petersburga i Moskwy, a także wsi, która staje się kontrastem dla świata elity społecznej. Aleksiej Karenin to polityk walczący o wybór na najwyższe stanowisko, dla którego rodzina, w konserwatywnym świecie wartości, ma wielkie znaczenie. Anna, jego żona i matka kilkunastoletniego Sierioży, czuje się zaniedbana i odrzucona. Nowe uczucie czyha za rogiem. Co więcej, początkowe sekwencje baletu układają się równolegle co powoduje, że obraz i świat Aleksieja Wrońskiego wkrada się w umysł i serce kobiety. Młodzieniec to sportowiec, którego styl życia oczarowuje i zniewala. Sylwetka, to szczególne „coś” uwodzi od pierwszego spojrzenia. Akcja nabiera tempa, kolejne sceny mijają, a akcja z wybuchającego wielkiego uczucia staje się fatum i nieszczęściem. Twórca wprowadza postać samobójcy-robotnika, który prześladuje myśli i czyny bohaterów. Staje się nieodłącznym towarzyszem, zwiastującym tragiczne przeznaczenie. Jest jeszcze bohater zbiorowy: społeczeństwo, które również niweczy szczęście. To nie tylko socjeta nieznosząca złamania konwenansu, ale również dziennikarze i paparazzi, których nieustanne flesze zabijają indywidualną wolność. Istotne są wątki poboczne. Relacja Dolly-Stiwa, których nieudane małżeństwo jest pełne wzlotów i upadków, romansów i dzieci, które najbardziej cierpią. To również świat Lewina, który wiedzie powolne, samotne życie na wsi – na sianie i z traktorem, ale mimo to pragnie kochać. Na jego ścieżce życia pojawi się Kitty, odrzucona przez Wrońskiego, ale oszalała z rozpaczy, poczuje ciepło i szczęście właśnie na prowincji w objęciach nieoczywistego, dobrego, na swój sposób, szczęśliwego młodzieńca. Neumeier pokazuje różne drogi do spełnienia – miłości (nie)możliwych. Ukazuje świat różnorodnych więzi, ale odkupionych bólem i cierpieniem nie tylko obrazem radości. Każda z postaci jest na swój sposób zraniona i doświadczona nieszczęściem ludzkich związków. Ten świat goryczy i nieustannych rozczarowań nie zmierza do szczęśliwego finału. Jednak w owych tragediach jest zjawiskowy taniec i to zarówno zespołowy – w tym dzieci, ale przede wszystkim ukazujący stany emocjonalne głównych bohaterów.
Na pierwszy plan wysuwa się Anna Karenina w interpretacji Elisy Badenes. Filigranowa, delikatna, wydaje się nieadekwatna do roli kochanki i matki, tym bardziej, że urzekający Sierioża w wykonaniu – ucznia szkoły Johna Cranko – Alexeia Orohowsky’ego, przewyższa ją o głowę. Jednak siła tańca zwycięża i buduje mocną, charakterystyczną postać, której radość i cierpienie maluje się zarówno na twarzy, jak i w formie ekspresji tanecznej. Jej genialnym partnerem jest Wroński (Satchel Tanner), którego warunki fizyczne oczarowują, a Anna w jego ramionach wiruje jak kwiat zerwany na polanie, a podmuch wiatru wiedzie ją w nieznane. Razem tworzą wspaniały duet, a ich wspólne sceny w akcie pierwszym, przepełnione erotyzmem i seksualnym napięciem, pozostają na długo pod powiekami. Blado wypada Karenin (Adhonay Soares de Silva), którego fizyczne ruchy irytują. Emocjonalnie i tanecznie zachwycają siostry Dolly (Daiana Ruiz) i Kitty (Abigail Willson-Heisel). Choć najwięcej wzruszeń dostarcza niewinność i niezmienna duchowa nadzieja Lewina (Henrik Erikson). Jego taniec na wsi, pełen optymistycznego widzenia świata zaraża, a sekwencja z dwudziestoma rolnikami z kosami wręcz zniewala prostotą i wspaniałym wizualnym obrazem. Owych sekwencji, które ukazują piękno tańca jest nieokiełznana ilość. Jednak zawsze pozostaję pod wrażeniem destrukcyjnej formy, która nadchodzi w stanach napięć, śmierci i rozstań. Ów chaos jest jak demoniczny taniec Nocy Walpurgii, będący na granicy tego co jeszcze na ziemi, albo już w niebie lub czyśćcu, a może już w piekle.
Neumeier konstruując totalny, własny teatr tańca, świetnie dobiera muzykę, która nie jest tylko prostym podkładem, ale emocjonalną ścieżką poszczególnych charakterów. W wyborze kompozycji przenikają się utwory Piotra Czajkowskiego i Alfreda Schnittke, a w obrazach wiejskich, duchowość Lewina oddają piosenki Cata Stevensa. Owe zestawienie klasyki z folk rockiem daje efekt oczarowania widowni – uwiedzionej muzyką i tańcem. A do tego biel i błękit scenografii, niewinnego świata, który urzeka swoim ideałem, ale pod jego podszewką rozgrywa się dramat ludzkich emocji.
Osiągnięcia choreograficzne Johna Neumeiera są niezaprzeczalne, ale dopiero wielokrotne spotkanie z jego sztuką daje pełen obraz wartości i znaczeń. To totalny teatr tańca, jasnych opowieści, klarownej wypowiedzi zawierającej wielką duszę emocji. Prawie w każdym ze spektakli, a widać to niezwykle dobrze w Annie Kareninie, miłość zagląda nieustannie przez szpary domów, mieszkań, pokoi hotelowych, ale faktycznie jest nie do osiągnięcia. I tak jak w tytule jego spektaklu warszawskiego sprzed lat (1984) Miłość i ból i świat i marzenie, spotykały się różne emocje naszego życia, tak we wszystkich pracach twórcy amerykańskiego przenikają się owe przymiotniki, które towarzyszą w codzienności. Bowiem nie trzeba być Anną Kareniną, aby kochać i czekać na miłość.
Anna Karenina, Piotr Czajkowski, Alfred Schnittke, Cat Stevens, choreografia: John Neumeier, Das Stuttgarter Ballett, wznowienie: maj 2025
[Benjamin Paschalski]